wtorek, 22 marca 2016

Destroy me if you can. Prolog:

Alice to 19-lnasto letnia brytyjska dziewczyna, która nie jest zwyczajnym człowiekiem. Młody i piękny geniusz te słowa idealnie ją opisują. Właśnie przez to w domu zawsze była traktowana ja księżniczka. Mimo wszystko postanawia się wyprowadzić i zacząć zupełnie inne życie. Co jej się przydarzy? Zapraszam do czytania.

poniedziałek, 30 listopada 2015

"Moja prawie normalna pierwsza miłość"

-  Mamo, wychodzę! – krzyknęłam  wychodząc z domu.
„Cholera, jest już 7:50…” – pomyślałam i zaczęłam biec w stronę szkoły. Po drodze wpadłam na starszą panią Ozawę, której pomogłam zanieść zakupy do sąsiedniego domu. „Powinnam być już w szkole…” – pomyślałam patrząc na zegarek. Po 15 minutach byłam w szkole, przebrałam buty i zdjęłam kurtkę, po czym pośpiesznym krokiem skierowałam się do klasy 2-1.  Otworzyłam drzwi i weszłam do klasy.
- Dzień dobry! – krzyknęłam z uśmiechem.
- Jak zawsze spóźniona. Tym razem tylko 10 minut. – zaśmiała się Konoe- sensei. – Usiądź na swoje miejsce Matsumura.
Zajęłam swoje miejsce i wyjrzałam przez okno. „Niby zima, a śniegu nie ma.” – stwierdziłam. Zawsze siedzę w ostatniej ławce od okna, dlatego mam najlepszy widok na to co dzieje się na zewnątrz. „ Jestem strasznie zmęczona.” – położyłam głowę na ławkę i tym razem obserwowałam co dzieje się w klasie. Mieliśmy akurat godzinę wychowawczą, więc i tak jest mowa tylko o szkolnym festiwalu.
- O właśnie się pojawił! – powiedziała radośnie Konoe- sensei. – Przedstawiam wam nowego ucznia.
Do klasy wszedł wysoki, niebiesko-włosy chłopak.
- Nazywam się Hirose Yukio. Miło mi was poznać. – rozejrzał się z uśmiechem po klasie.
- Proszę, zajmij ostatnie miejsce w środkowym rzędzie. – powiedziała Konoe- sensei.
Obok mnie… Dosłownie. Ciekawi mnie jego uroda. Ma jedno oko niebieskie, a drugie zielone, do tego włosy lekko opadające na czoło. Całkiem ciekawy z niego typ, ale czy ma coś więcej oprócz ładnej buźki?
         Zanim się obejrzałam lekcja dobiegła końca.
- Aya-chan ! – usłyszałam radosny krzyk zza pleców. – Podnoś tyłek z krzesła i chodź ze mną. – uśmiechnęła się różowo-włosa dziewczyna.
Ta… Nie da się jej z nikim pomylić. To moja przyjaciółka od 1 gimnazjum, teraz obie mamy po 17 lat i chodzimy do 2 liceum. Nazywa się Koizumi Hisa.
- Dokąd niby mam z tobą iść? – uniosłam brew wyczekując odpowiedzi.
- Na dach, chciałabym z tobą pogadać. – wbiła we mnie swoje czerwone oczy. – Matsumura Aya-chan, proszę!
- Chodźmy. – uśmiechnęłam się lekko.
Rozmawiałyśmy na dachu przez 10 minut.
- A, więc… Wpadłaś na jakiegoś chłopaka i zakochałaś się w nim? – powiedziałam spokojnie.
Twarz mojej przyjaciółki oblał rumieniec. Od kiedy pamiętam bardzo łatwo zakochiwała się w przystojnych chłopakach, jednak nigdy nie trwało to zbyt długo. Z drugiej strony ja, przez całe moje 17-letnie życie, nie byłam zakochana ani razu. I chyba mi to pasuje, po miłości zawsze zostaje tylko pustka i rozpacz. Szczerze, nie wiem co ona widzi takiego w chłopakach.
- Więc czego ode mnie oczekujesz? – zapytałam.
- Pomóż mi go znaleźć. – zrobiła błagające oczy.
- Ech… Mogłam nie pytać…- westchnęłam.
- Nie ‘echaj’ mi tu. – zrobiła naburmuszoną minę.
- Dobra, pomogę. – zaśmiałam się.- Gdzie go spotkałaś? – zapytałam.
- W kawiarni przy centrum handlowym. Wydaje mi się że tam pracuje. – powiedziała.
- Więc możemy iść tam po lekcjach.
Zadzwonił dzwonek, więc udałyśmy się z powrotem do klasy. I lekcja się zaczęła. Akurat matematyka. Spojrzałam na chłopaka obok mnie. „Chyba jest nieprzygotowany.” – pomyślałam. 
- Hej. Nie masz podręcznika? – zapytałam.
- No tak wyszło, że o nim zapomniałem. – uśmiechnął się łagodnie.
- jeśli chcesz to mogę ci pożyczyć. – uśmiechnęłam się.
- A  co z tobą? – zapytał.
- W porządku, ja i tak zawsze nic nie robię. – zaśmiałam się. – Trzymaj. – podałam mu książkę.
Znów położyłam głowę na ławkę i wpatrywałam się w okno, nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. Usłyszałam tylko czyjś głos.
- Matsumura-san…? – usłyszany głos.
Podniosłam głowę i zobaczyłam pochylonego Hirose-kuna.
- O co chodzi? – zapytałam przecierając oczy.
- Chciałem ci podziękować za książkę, a poza tym to lekcje się właśnie skończyły.
- Serio ?! – zrobiłam duże oczy. – A gdzie Hina-chan?
- Powiedziała,  że mam ci to przekazać i wyszła. – podał mi kartkę papieru.
„ Aya-chan, zrozumiałam, że nie mogę cię prosić cały czas o przysługi i nigdy mi nie odmówiłaś, ale nie mogę cię wykorzystywać, kiedy wiem że nie sypiasz ostatnio zbyt dobrze. Dlatego tym razem poradzę sobie sama i pokażę ci że potrafię.

Hisa”
Ech… Ta dziewczyna mnie kiedyś wykończy.
- Dziękuję że mnie obudziłeś. – uśmiechnęłam się do niego.
- Nie musisz mi dziękować. – uśmiechnął się. – Mam nadzieję, że zostaniemy przyjaciółmi.
- Dlaczego by nie spróbować.
- W ogóle słyszałem, że jesteś bardzo popularna, nawet jak śpisz to prawie cała klasa mówi o tobie. – zaśmiał się.
- W sumie to staram się utrzymywać dobry kontakt ze
wszystkimi. – spojrzałam w okno.
- Rozumiem. – zaśmiał się. – Dasz się odprowadzić do domu? W ramach podziękowań za pomoc.
- Niech ci będzie. . – zaśmiałam się i wzięłam torbę. – Więc, idziemy?
Wyszliśmy ze szkoły i skierowaliśmy się w stronę mojego domu.
- Słyszałem od Koizumi-san, że masz bardzo dobre oceny, jak ty to robisz, kiedy na lekcjach cały czas śpisz?- zapytał.
- Widzę, że jesteś bezpośredni. – zaśmiałam się. – Po prostu już przerobiłam ten materiał. To wszystko.
- Rozumiem. – uśmiechnął się.
Minęły już 2 miesiące. Dzień festiwalu zbliża się wielkimi krokami. Nasza klasa robi cosplay’ową kawiarenkę. Właściwie to kilka dni temu spadł śnieg. Wygląda naprawdę pięknie, ale właśnie z tego powodu wszystko będzie odbywało się w szkole, oczywiście poza ogniskiem, z którego żaden uczeń nie chciał zrezygnować. Zwłaszcza, że jest nazywane „ogniskiem wyznań”, ponieważ to moment, w którym większość przybyłych na to ognisko, wyznaje sobie długo skrywane uczucia.
         Przez ten czas bardzo zaprzyjaźniłam się z Hirose-kunem, a Hisa znalazła chłopaka, w którym się zakochała. Okazało się, że to Takimoto Masaru, jest wysokim, dobrze zbudowanym blondynem o złotych oczach. Jest z sąsiedniego liceum i ma 18 lat. Na dodatek jest bardzo miły, a Hisa-chan jest przy nim szczęśliwa, a to najważniejsze.
         Moje rozmyślenia przerwał dzwonek, no tak znów koniec lekcji.
- Matsumura, poczekaj chwilę. – zawołała Konoe-sensei.
- Tak? – zapytałam, podchodząc do biurka.
- Mogłabyś nadzorować pracę kawiarenki na festiwalu? – zapytała.
- Nie ma problemu. – uśmiechnęłam się i wyszłam.
- Co chciała Konoe-sensei? – zapytał Hirose.
- Żebym nadzorowała pracę kawiarenki.
- No tak, świetnie się do tego nadajesz, jesteś bardzo poukładana i dobrze zorganizowana, więc nie ma się co dziwić. – uśmiechnął się.
- Wiesz że mówisz do osoby która przesypia całe lekcje? – zaśmiała się Hisa.
- Wiem, ale to nie znaczy, że nie jest zdolna. – zaśmiał się.
- To akurat niezaprzeczalne. – zaśmiała się.
Postanowiliśmy iść do kawiarni.
 Ne wiem o co im dzisiaj chodzi są jacyś zbyt mili, ale chyba to tak zostawię. Chyba tak jest dobrze.
- Coś dobrze się dziś dogadujecie. – powiedziałam.
- A tak jakoś wyszło. – podrapał się po karku Yukio.
Wiedziałam, że kłamie, ale jakoś nie chciałam wiedzieć czemu. Weszliśmy do kawiarni i złożyliśmy zamówienie.
 Jest już wieczór, zaczęłam myśleć dlaczego mnie okłamał i dlaczego tak bardzo to zabolało. Czy to możliwe, że się w nim zakochałam? Ja, Matsumura Ayano, zakochana? Nie, to nadal niemożliwe. Tak samo jak moje podejrzenia co do nich, to przecież niemożliwe, żeby byli razem. Nie zauważyłam nawet kiedy zasnęłam.
 Rankiem szybko się ubrałam i zjadłam śniadanie.
- Gdzie mama? – spytałam.
- Nie wiem, wyszła gdzieś. – Odpowiedział mój brat. – Na którą dziś masz?
- Na ósmą. – powiedziałam. – Zaraz wychodzę, idziesz ze mną?
- Jasne, czemu nie.
Wyszliśmy z domu wolnym krokiem. Ja i mój brat, Haruki, byliśmy do siebie bardzo podobni, oboje mamy ciemne, prawie czarne włosy i niebieskie oczy, jest o rok starszy ode mnie, a w szkole w ogóle ze sobą nie rozmawiamy.  W sumie to chyba pierwszy raz kiedy idziemy zrazem.
Doszliśmy do szkoły i momentalnie wszystkie spojrzenia zostały skierowane na nas. No tak nikt wcześniej się nie skapnął, że jesteśmy rodzeństwem.
- Tępota ludzi mnie dzisiaj rozwaliła. – zaśmiał się.
- Ta… Mnie też. – uśmiechnęłam się.
- Jak oni mogli nie skapnąć  się, że jesteś moją siostrzyczką?
- Najwyraźniej nie wiedzieli.
Podeszliśmy do Hisy i Yukio, którzy tak jak cała reszta stali bez słowa.
- Cześć, co wam? – zapytałam.
- Dlaczego nigdy nie mówiłaś, że szkolne ciacho, to twój brat? - zrobiła maślane oczy.
- Hej, Haru! – krzyknęli jego koledzy.
- A, właśnie Haru. – Wyjęłam z torby list, który dostałam od jakiejś dziewczyny. – Nie wiem kim ona jest, ale chyba cię lubi.
- Cześć, Aya! – jego koledzy chyba domagali się uwagi nas obojga.
- Ok. To ja już pójdę. Trzymaj się młoda. – pomachał mi i poszedł z kolegami.
Jego koledzy nie raz byli u nas w domu, więc wiedzieli, że jesteśmy rodziną.
- To ja zostawię was samych. – powiedziałam.
- O co ci chodzi? – zapytała Hisa.
- O nic. Uśmiechnęłam się i odeszłam.
Poszłam do klasy i dostałam sms’a.
Od: Haru-chan
Treść: Zjedzmy razem lunch na dachu.
Trochę mnie to zaskoczyło, ale się zgodziłam. Od rana nie rozmawiałam z Hisą i Yukio. Wygląda na to, że dobrze się bawią.
Zadzwonił dzwonek na przerwę, więc udałam się na dach.
- Co chciałeś? – zapytałam.
- Chciałem ci tylko powiedzieć, żebyś trzymała się z daleka od Hirose. – odwrócił wzrok. – On… nie jest dla ciebie.
- Ech?! O co ci chodzi? – zapytałam zdziwiona.
- Chodzi mi o to, że on jest niebezpieczny dla ciebie. – powiedział.
Może ma rację, od początku wydawał mi się dziwny, ale dlatego mi się spodobał.
- Proszę, uważaj na siebie. – spojrzał jakby wiedział o wszystkim i poszedł.
Zostałam na dachu i usiadłam przy ścianie. Było zimno, ale postanowiłam nie iść na lekcje. Myślałam o tym co powiedział mi Haru, postanowiłam poczekać, aż wszystko się ułoży.
Minął tydzień, a ja ani słowem nie odezwałam się do Yukio, już niedługo festiwal, jeszcze tylko dzisiaj. Postanowiliśmy udekorować naszą salę na kawiarenkę.
Przez ten tydzień każdą przerwę spędzałam z moim bratem i jego kolegami. „Ayano jest piękna, prawda?” – usłyszałam, wyjrzałam za drzwi i zobaczyłam Mazukę.
Mazuka Kaoru to kolega mojego brata, ma około 190 cm wzrostu i zielone oczy i włosy, jestem do niego strasznie niska, bo mierzę jakieś 165 cm, ale nie przeszkadza mi to, często powtarzają mi, że wyglądam słodko stojąc obok wysokiego chłopaka.
- Cześć, Aya! – zaczepił mnie.
- Co tam? – zapytałam.
- A w sumie to chciałbym cię zapytać, czy masz jakieś plany na dzisiaj?
- Nic, a co?
- No bo zamierzamy się wybrać na karaoke dziś wieczorem. Będziemy całą paczką, więc może być zabawnie. – uśmiechnął się.
- Spoko. Przyjdę z Haru. – uśmiechnęłam się.
- Więc do zobaczenia. – pobiegł do swojej klasy.
Otworzyłam drzwi do naszej „kawiarenki”.
- Dobra, jakie kostiumy wybieracie? – zapytałam.
„Ja przebiorę się za pielęgniarkę”, „a ja będę kapitanem statku”, „a ja mnichem”. – słyszałam radosne głosy.
- Aya, mamy już dla ciebie przygotowany kostium. – powiedziała jedna z dziewczyn.
- Jaki? – zapytała.
- Zostaniesz pokojówką.
P-po-pokojówką?! Ze niby ja?!
-Ech?! – jęknęłam.
- Myślimy, że będzie ci pasował.
- Niech wam będzie. – machnęłam ręką. – Muszę się już zbierać. – powiedziałam i wyszłam z klasy.
Już jutro ten dzień, nie zamierzam przepuścić takiej okazji, nawet jeżeli mój brat ma rację, to muszę mu chociaż powiedzieć.
No to jestem w domu. Ech… Całkiem szybko minęła ta droga.
- Wróciłam! – krzyknęłam.
- Zaraz zrobię obiad, a ty idź się przebrać. – zawołał Haru idąc do kuchni.- Pamiętaj, że zgodziłaś się wieczorem iść na karaoke. Kaoru będzie smutny jak cię nie będzie. – wytknął mi język i wrócił do kuchni.
Poszłam do pokoju i zdjęłam mundurek, ubrałam szare rurki i szarą bluzę, nie chciało mi się zbytnio stroić. Usiadłam do biurka i odrobiłam zadanie domowe.
- Aya, obiad! – zawołał z dołu.
- Idę! - krzyknęłam i wyszłam z pokoju.
         Zeszłam po schodach, a w kuchni czekał na mnie Haru z obiadem na stole.
- Jesteś już gotowa?- zapytał.
- Na co? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Do wyjścia. Jest już 17:30, a umówiliśmy się na 18:00. – powiedział. – Na pewno ładnie zaśpiewasz.
- Ech?! Dzięki, ale nie uważam, żebym aż tak ładnie śpiewała.
- Uwierz w siebie. – uśmiechnął się. – I idź się przebrać nie wyglądasz ani trochę słodko.
- Ech?!
- Czekam na ciebie.- powiedział.
         Poszłam na górę do mojego pokoju i otworzyłam szafę. Wyciągnęłam z niej luźną bluzkę w kwiaty i ubrałam leginsy, naciągnęłam czarny sweterek i wyszłam z pokoju, poszłam do łazienki i uczesałam włosy w warkocz, delikatnie się umalowałam i wyszłam. Zeszłam na dół i ubrałam buty i kurtkę.
- Jestem gotowa. – krzyknęłam.
- Ok. No to chodźmy. – powiedział otwierając drzwi.
         Wyszliśmy z dom i udaliśmy się na miejsce gdzie czekali na nas chłopaki. Weszliśmy do środka, w holu zobaczyłam znajomą mi twarz. Widziałam Yukio z jakąś blondwłosą kobietą. Trochę mnie to zabolało kiedy widziałam jak ciepło się uśmiecha do innej dziewczyny.
- Przepraszam zaraz do was dołączę, muszę iść do łazienki. – powiedziałam i pobiegłam do toalety.
         Kiedy wyszłam chłopcy byli już w pokoju numer 203, ale zanim zdążyłam wejść do niego, zobaczyłam Yukio z tamtą kobietą, w sumie jakby się tak jej przyjrzeć jest bardzo piękna. Byli już przy wyjściu, a mimo to, postanowiłam pójść za nimi. Nawet nie wiem kiedy stałam się prześladowcą. Tak czy inaczej zauważyłam, że skręcają w jakąś ciemną uliczkę postanowiłam wszystko obserwować zza rogu. W jednym momencie jego twarz z radosnej, przybrała nieczuły wyraz, a jego oczy stały się zimne. Przyparł ją do ściany i bez żadnego zawahania podciął jej gardło. Stałam w bezruchu i przerażona przyglądałam się tej całej sytuacji. Jej martwe ciało opadło na ziemię. W pewnym momencie się odwrócił, był zaskoczony widząc mnie, a ja przerażona jedyne co teraz mogłam zrobić to uciec. Pobiegłam ile sił w nogach do mojego brata, bałam się, że za mną pobiegnie, ale na szczęście dotarłam cało. Weszłam do pokoju i wyciągnęłam mojego brata na korytarz i powiedziałam mu, że chce iść do domu. O nic nie pytał tylko wziął kurtkę i wyszedł, doszliśmy do domu nie odzywając się do siebie ani słowem.
- Mamy znowu nie ma. – powiedziałam i zdjęłam buty i kurtkę.
- Może to i dobrze. – powiedział patrząc na mnie wyczekująco.- Więc… co się stało?
- Ja widziałam go… - opowiedziałam mu o całym zdarzeniu. – Dlaczego mi nie powiedziałeś?
- Przecież mówiłem ci, że nie powinnaś się z nim zadawać. – poszedł do kuchni.
- Co robisz? – zapytałam idąc za nim.
- Myślisz, że dzisiaj cię zostawię? – zapytał. – Za bardzo martwiłbym się, że zostaniesz zaatakowana w nocy, bo przecież wie gdzie mieszkamy. W sumie to dziś pewnie i tak bym nie zasnął. – powiedział poważnym tonem.- Proszę. – postawił przede mną kubek z gorącą czekoladą i piankami.
         Przez resztę czasu oglądaliśmy film w salonie byłam już tak zmęczona, że zasnęłam. Kiedy obudziłam się rano Haru spał na podłodze było dość wcześnie, więc postanowiłam go nie budzić, okryłam go kocem i poszłam do łazienki, żeby się trochę ogarnąć.
         Zanim się obejrzałam byłam prawie gotowa. Poszłam do szafy i ubrałam mundurek, a moje przebranie spakowałam do torby. „Jak dobrze, że dzisiaj nie ma lekcji” – pomyślałam.
         Poszłam do kuchni zrobić śniadanie, kiedy było gotowe zawołałam Haru. Przyszedł niewyspany i usiadł do stołu.
- Ładnie pachnie. – powiedział uśmiechnięty.
- Jedz i tak wiem że nie jest ci do śmiechu. – powiedział.
         Usiadłam i zjedliśmy razem. Poczekałam na Haru i poszliśmy razem do szkoły. Weszłam do mojej klasy.
- Jak tam przygotowania?- zapytałam.
- Wszystko idzie gładko. – odpowiedziała Hisa. – Wieczór już niedługo, komu wyznasz swoje uczucia? – szepnęła mi na ucho.
- Nikomu. – powiedziałam oschle.
- He?! – jękła. – Jak to nikomu?! A co z Yukio? – zapytała.
- Jak to co? Przecież jesteśmy przyjaciółmi. – powiedziałam patrząc w stronę chłopaka.
         Poszłam przebrać się w mój kostium. Kiedy wróciłam do klasy wszystkie spojrzenia zostały skierowane na mnie. „Wygląda ślicznie”, albo „A nie mówiłam , że będzie jej pasować.” Takie szepty usłyszałam.
- Dobra. Koniec wolnego, czas otwierać Cosplay’ową Kawiarenkę! – krzyknęłam z uśmiechem.
         Racja przecież dopóki jest tutaj tyle ludzi to nie mam się czym martwić.
         Jak ten czas szybko leci, zanim się obejrzałam był już czas na wielkie ognisko, wszyscy ubrali kurtki i wyszli na dwór. Zanim się obejrzałam przy moim boku już był Kaoru.
- Ognisko jest piękne, czyż nie? – zapytał.
- Tak. – odpowiedziałam wpatrując się w nie.
- Możemy chwilę porozmawiać?
- Jasne. – uśmiechnęłam się.
- Aya. Muszę ci coś wyznać. – zaczął. – Ja… kocham Cię… - zamknął oczy, a jego twarz zrobiła się czerwona.
         Pogładziłam go ręką po policzku i powiedziałam:
- Dziękuję. Naprawdę cieszą mnie twoje uczucia. – uśmiechnęłam się.
         Pierwszy raz dzisiaj uśmiechnęłam się tak szczerze.
- Aya! Możesz iść do klasy po tackę, bo zamierzamy roznieść darmowe napoje na zakończenie po fajerwerkach. – powiedziała jedna z dziewczyn.
- Jasne. – powiedziałam.

         Poszłam do klasy, otworzyłam drzwi i zapaliłam światło. Weszłam do środka i nie minęła nawet chwila, światło zgasło, a drzwi się zamknęły. W jednej chwili zostałam przyparta do ścian. Do mojej szyji przystawił nóż i spojrzał na mnie.
- Nie ładnie jest podglądać, wiesz? – zaśmiał się tak jakby nie chciał całej sytuacji między nami.
         Jego oczy były łagodne, zupełnie inne niż przedtem, nie mogąc się pohamować odruchowo przejechałam ręką po jego twarzy.
- Co ty robisz, głupia?! – zapytał, a nóż w jego dłoni zaczął drżeć, a po chwili wypadł.
         Staliśmy przez chwile zdumieni patrząc na samych siebie. On przysunął swoje usta do moich i skradł mój pierwszy pocałunek.
- Nie mogę tego zrobić, za bardzo cię kocham. – spojrzał na mnie a jego twarz oblała się rumieńcem.
- Ja… też cię kocham. – powiedziałam bardzo szczęśliwa i przytuliłam go.
         Staliśmy taki oglądaliśmy fajerwerki. „Przepraszam braciszku, ale cię nie posłuchałam, wpadłam w to po uszy.” – pomyślałam.
         Tak oto w pewnej dzielnicy Tokyo rozpoczęła się moja pierwsza, prawie normalna miłość.

KONIEC!




~~~~~♥~~~~~
Witam! Mam nadzieję że będą wam się podobały moje opowiadania. :)
Do następnego ;)